Dla Macieja Oleksowicza i Andrzeja Obrębowskiego czwartek, 21 czerwca będzie ostatnim dniem przed rozpoczęciem rywalizacji w 42. Rajdzie Nowej Zelandii.
Jeśli jest gdzieś miejsce, w którym kierowcy rajdowi mogą czuć się jak w siódmym niebie, to z pewnością musi być bardzo podobne do Nowej Zelandii. Ten kraj łączy równe, kręte, ale jednocześnie szybkie i świetnie wyprofilowane szutrowe drogi z wszechobecną zielenią. Pierwsza edycja tego rajdu odbyła się w 1969 r. w okolicach miasta Taupo na północnej wyspie. Rok później zawodnicy gościli w regionie Cantenbury na południowej wyspie. Rok 1977 był pierwszym, w którym imprezę włączono do kalendarza WRC. Bazą rajdu tradycyjnie jest Auckland – niemal 1,4-milionowe miasto położone między Morzem Tasmana a Oceanem Spokojnym. Polacy są już po zapoznaniu z trasą rajdu.
Maciej Oleksowicz:
– Odcinki naprawdę robią gigantyczne wrażenie, są niesłychanie równe, bardzo płynne, usiane długimi zakrętami. To, co jest najbardziej charakterystyczne, to bardzo twarda nawierzchnia i „półokrągłe” drogi, które ciągle zmieniają kąt nachylenia, więc samochód będzie się zachowywał trochę jak na rollercoasterze – cały czas będzie pochylony w jedną ze stron. Trzeba przy tym bardzo uważać, żeby nie ześlizgnąć się z tej drogi do głębokich rowów, czy nawet przepaści. Najciekawszym i chyba najtrudniejszym oesem jest zabawnie nazwana próba Girls High School (OS 11 i 15). To strasznie kręty, najwęższy odcinek tego rajdu, myślę że sporo będzie się na nim działo. Ogromne wrażenie robi odcinek Whaanga Coast, którego cała druga, 15-kilometrowa połowa, biegnie nad oceanem. Jest bardzo malowniczo, ale też bardzo kręto – nawrót za nawrotem i to wszystko z widokiem z ponad 500 m na ocean i zatokę surferów. Przez trzy dni zapoznania mieliśmy typowo zimową, nowozelandzką pogodę, czyli dość ciepłą – około 10-15 stopni, ale kapryśną – na zmianę: słońce, ulewa, słońce, ulewa. Deszcz jednak nie szkodzi zbytnio drogom, na których wytyczono oesy. Dzięki nachyleniu woda z nich spływa i tylko nieznacznie pogarsza się przyczepność. Rajd ma dość nietypowy harmonogram –bazę rajdu i serwis w Auckland będziemy odwiedzać dość rzadko. Pierwszego i drugiego dnia będziemy tam tylko rano i wieczorem. Dopiero w niedzielę będziemy mieli w Auckland jeden serwis w trakcie dnia. Pętle są bardzo długie, bez wizyt w serwisie – to będzie wymagało w pewnym sensie oszczędzania samochodu i umiejętności wykonania pewnych napraw przez załogi.
Dzisiaj, na godzinę 9 miejscowego czasu, zaplanowano rozpoczęcie odcinka testowego. Po shakedownie, w centrum Auckland odbędzie się parada samochodów rajdowych, a następnie zawodników czeka spotkanie z fanami, podczas którego będzie można zamienić z nimi kilka słów i zdobyć autograf.
Więcej informacji: